poniedziałek, 15 marca 2010

na emeryturę

odstawiliśmy wczoraj filipa do koleżanki i poszliśmy na jam session. rano około południa dzwonię do halinki.
ja: możemy być trochę później..? bo mieliśmy plany zakupowe, a dopiero się wygrzebaliśmy...
halinka: domyślam się:)
a ponieważ halinka wspaniałomyślnie dała nam jeszcze parę godzin, grzechem było ich nie wykorzystać. zakupy udały mi się jak rzadko (łososiowy szal, bluzka w paski, bladoróżowa kopertówka, koronkowe majtki), w związku z czym nie mam teraz czego odkładać ani na czarną godzinę, ani na emeryturę, ani na przyszłość mojego syna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz