gdy robiliśmy akurat śniadanie do pracy (a wyglądało to mniej więcej tak, że marc robił, a ja się malowałam), jak na złość zabrakło masła.
marc: ten twój manuel - jak jest potrzebny, to nigdy go nie ma.
ps. zawsze w najmniej oczekiwanych momentach kończy się też papier toaletowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz