chwilowo mieszkamy u marca, bo popsuł się bojler. głupi jeden... ale tak to już u nas na poddaszu jest - jak nie kornik, to bojler, jak nie cieknące okno, to niewymierzone od pół roku drzwi do łazienki. a przy okazji oczywiście okazało się, że z rurami coś tam też jest niehalo, czyli ogólnie depresja i sen z powiek mamona.
ps. ostatnia wizyta u judyty i michała uświadomiła mi, że jeśli miałam kiedykolwiek podstawy, aby uznawać, że moje poddasze ma dobry design, to już ich nie mam...
ps dwa. jutro jedziemy po nowe rury.
ps dwa. jutro jedziemy po nowe rury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz