czwartek, 22 kwietnia 2010

haleczka

pięćdziesiąt jeden złotych do wypłaty, a w galeriach pierwsze wyprzedaże... sezon grzewczy pochłonął wszystkie pieniądze, które mogłabym teraz beztrosko (skoro nawet marc się zgadza) wydać na parę ponętnych łaszków. zwłaszcza że postanowiłam zmienić mą mega fajną, ale średnio jednak seksowną, piżamę z myszką miki na letnią jedwabną haleczkę z koronką. na tyle jednak długą, by przykryła blade po zimie grube uda.
haleczka jest pierwsza na liście majowych zakupów. zaraz po prezencie urodzinowym dla filipu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz