sprawa jest bardziej niż poważna. marc nie tylko przywiózł do mnie swoje swetry, ale także całą kolekcję ołówków. przytłacza mnie ilość prania, jedzenia w lodówce i butów w przedpokoju. czuję się w obowiązku gotować obiady i sprzątać częściej niż raz w tygodniu. to zabiera mi jednak mnóstwo czasu, który mogłabym przecież przeznaczyć na pisanie bloga, czytanie dziecku i malowanie paznokci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz