dopiero wróciłam z wesela, a już pakuję się na szkolenie (a jak wiadomo, nienawidzę pakowania). jedziemy do lasu, więc chyba nie ma co zabierać ze sobą szpilek. chociaż, z drugiej strony... przecież carrie w ostatniej części seksu... zasuwała po pustyni w obcasach nie niższych niż zwykle. a więc można.
na imieniny dostałam od marca przewodnik po barcelonie i lato w kuchni przez okrągły rok pięknej nigelli. trafił idealnie. potem jedliśmy chińszczyznę.
judyta uświadomiła mi, że w hiszpanii będę w czasie największych wyprzedaży. jeszcze nie wiem, co na to marc (chociaż podejrzewam...), ale ja z przejęcia od razu przestałam przejmować się moim pierwszym lotem i kolejnym pakowaniem walizki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz