wróciliśmy. otworzyłam walizkę i od razu wstawiłam pranie (czyli że typowa gospodyni domowa gdzieś tam jednak się we mnie ukrywa). a było pięknie; odsłoniłam pięty, ubrałam parę moich najlepszych letnich kreacji i strzaskałam się odpowiednio...
teraz piję miętę za wszystkie zjedzone ryby z frytkami i lody amerykańskie kręcone z polewą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz