siedzimy sobie w kuchni u babci heleny na głębokiej prowincji. nagle przez kuchnię przebiega mysz.
babcia helena niewzruszona - z podłogi (bo my z elką już na krzesłach): dajcie mi szufelkę! zaraz ją zarąbię.
moja elka, nie schodząc z krzesła: mamuś, ale może ona by chciała tego uniknąć..?
babcia helena z szelmowskim uśmieszkiem: może by i chciała, ale nie uniknie!:)
babcia po chwili, szykując łapkę, bo mysz schowała się za lodówką: lilka, ukrój mi kawałek sereczka dla myszki.
babcia helena wieczorem: myśmy już wypiły wino? szkoda.
babcia helena, lekko chyba zgrywając się (w końcu wypiła ledwie jeden kieliszek): lilka, to ile ja mam lat: siedemdziesiąt osiem czy siedemdziesiąt dziewięć?;)
babcia helena nazajutrz, wychodząc do skrzynki na listy przed domem: idę na pocztę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz