piątek, 16 września 2011

masło orzechowe

poniedziałku nie pamiętam, ponieważ poniedziałki mogłyby dla mnie nie istnieć. wtorek. po kinie jedno szybkie małe piwo w opcji i z pięć papierosów. światło do robienia zdjęć fatalne. środa. zakwitły nam ziemniaki. na obiad będzie fasolka. filip pyta, czy zakładam blog kulinarny. bo gotuję, fotografuję, jem wystygłe. czwartek. w pięć minut robię w blenderze masło orzechowe (dwieście gramów uprażonych orzechów arachidowych, cztery kostki białej czekolady, sól). zaraz potem... znów grzeszę. po prostu nie mogę mu się oprzeć... (mój boże, niedługo będę chodzącym wielorybem!? koniecznie muszę sobie znaleźć inne hobby). piątek. myślami już w sobotę we wrocławiu! w poszukiwaniu murali i sów. w niedzielę wizyta na głębokiej prowincji, czyli babcia helena rulez.

 

2 komentarze: