poniedziałek, 10 października 2011

ki

sobota w werandzie. deser jogurtowy z pomarańczą, miodem i migdałami (halinka, wciąż jeszcze w ciąży, z ostatnio lekko podniesioną glukozą: na blogu napisz, że takie mogę i że jem z czystym sumieniem). dla mnie czekolada z chili (słodkie i na ostro, czyli mamona ulubione). siedzimy po projekcji ki, która skłoniła mnie do głębokich przemyśleń (bo to jest tak, że jak musisz o wszystkim decydować sama, to tak bardzo byś chciała, żeby ktoś wybrał za ciebie te cholerne drzwi. a z drugiej strony dobrze wiesz, że w życiu byś mu na to nie pozwoliła).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz