piątek, 30 września 2011

życzenia

dla wszystkich fajnych chłopaków...

czwartek, 29 września 2011

babcia helena rulez

siedzimy sobie w kuchni u babci heleny na głębokiej prowincji. nagle przez kuchnię przebiega mysz.
babcia helena niewzruszona - z podłogi (bo my z elką już na krzesłach): dajcie mi szufelkę! zaraz ją zarąbię
moja elka, nie schodząc z krzesła: mamuś, ale może ona by chciała tego uniknąć..? 
babcia helena z szelmowskim uśmieszkiem: może by i chciała, ale nie uniknie!:)
babcia po chwili, szykując łapkę, bo mysz schowała się za lodówką: lilka, ukrój mi kawałek sereczka dla myszki.

babcia helena wieczorem: myśmy już wypiły wino? szkoda.
babcia helena, lekko chyba zgrywając się (w końcu wypiła ledwie jeden kieliszek): lilka, to ile ja mam lat: siedemdziesiąt osiem czy siedemdziesiąt dziewięć?;)
babcia helena nazajutrz, wychodząc do skrzynki na listy przed domem: idę na pocztę!


środa, 28 września 2011

bibojowa

filip wrócił z breakdance'u.
mamon: i jak, fajna muzyka była?
filip: no taka, wiesz, bibojowa. 

naprawdę trudne pytanie

sprawdziłam, co na pudelku (news dnia: dlaczego jury "the voice of poland" nie zmienia ubrań), a potem wyniki lotto. fuck, cholera, zajebiście... może jednak trzeba było ruszyć tyłek do kiosku. a tak kolega kupił mi lewy los. i ja się pytam, czy ktoś kupi mi kiedyś los szczęśliwy?? 

wtorek, 27 września 2011

więcej sobie rób tych mejkapów

ja: boli mnie oko.
kolega: więcej sobie rób tych mejkapów.
ja: to wyobraź sobie, że wczoraj wyszłam z domu bez!
kolega: i co, szłaś z zamkniętymi oczami?;)

poniedziałek, 26 września 2011

jedni szukają krasnali

wrocław. informacja turystyczna. 
ja: przepraszam, jak dojść na powstańców śląskich?
kobieta w informacji: a czego pani szuka?
ja: tych, no... sów.

bo jedni szukają krasnali, my akurat szukaliśmy ptaków...

niedziela, 25 września 2011

carlo rossi

mail od judytki: hej. piłaś carlo rossi. gino rossi to marka butów:) miłej niedzieli!
heh, widocznie próżne kobiety nawet pisząc o winie, myślą o butach;)

death proof

różowe gino rossi (mmm...) i deser z polewą czekoladową. śniadanie do łóżka (m. często dostaje śniadanie do łóżka!), basen w połowie dnia (ale wiesz co, nie pójdę już więcej z tobą na basen;)) i sushi po powrocie (zanieście do pokoju. ale jeszcze nie jedzcie!). zamiast emocjonującej gry kolejny film o zemście: grindhouse: death proof (mam film, który ci się spodoba;)), czyli... weekend u judyty!  


więcej lalek judyty tu.