byłoby już kilka ładnych dni bez ciastek, gdyby nie kawałek obrzydliwie kremowego tortu (ale przysięgam, że tylko malutki jeden!!). no dobra, wzięłam też gryza loda od filipa (fuck, fuck). ale kimże bym była, gdybym była konsekwentna? no bo na pewno nie sobą;) ale już wracam - do swoich fig, kiełków, fasolek etc. i tylko ta majówka może mi pokrzyżować plany. bo wiadomo, że nad morzem to zawsze się kobiecie chce jeść gofry z frużeliną...
wczoraj na swym rączym motobecanie, chcąc wspierać lokalne kreatywne biznesy i im zostawiać część swoich pieniędzy, zajechałam do priscilli. a ponieważ akurat była zamknięta, nie pozostało mi nic innego, jak wesprzeć popularne sieciówki w lokalnej galerii. kupiłam dwie sukienki, szorty i bluzeczkę. ożeż! dawno tak nie zaszalałam. i like it:)))
w domu. mierzę pierwszą kieckę.
ja: fajna?
filip: ale serio...?
drugą przymierzyłam po kryjomu.
Nad morzem dzisiaj bylo 9 stopni:( Przynajmniej w Mrzeżynie. Pogody na szorty Ci zycze!:)
OdpowiedzUsuńco za szczęście, że trochę się opaliłam dzisiaj na rowerku. u nas było 29! a co do szortów, to chyba przesadziłam... raczej je oddam.
OdpowiedzUsuńjeszcze parę masaży bańką chińską i dokupisz kilka nowych szortów, do zobaczenia w Gdańsku, Lidka
OdpowiedzUsuńhahaha, liczę na to!:)
OdpowiedzUsuńWlasnie dostalam info, ze na Pomorzu Gdanskim cieplutko. Szczesciary. Pomorze Zachodnie za to dalej mrozne. Uciekam stad:)
OdpowiedzUsuńwłaściwie to wyglądam tak, jakbym już wróciła z gdańska...;) wracaj, tu jest słońce!
OdpowiedzUsuń