kiedyś myślałam, że to ja jestem pesymistką. ale nie. pesymistą jest mój znajomy hiszpan. może dlatego, że to pół-belg. gdy podczas naszej wizyty marudził (bo za gorąco) i stresował się (że nie sprzeda wszystkich metalowych drzew, które przypłynęły z afryki w ilości faktycznie zatrważającej), śmiałam się, że przy nim to ja mam prawdziwie hiszpańską duszę, a on to typowy polak. poniekąd przyznał mi rację;) ale powiedzcie sami, jak można być malkontentem, mieszkając w katalonii i mając na wyciągnięcie ręki TAKIE plaże, TAKIE jedzenie i TAKĄ sangrię!! zapomniałabym, pau nie lubi sangrii...
Wyznam, że wielbię Twoje zdjęcia i często wracam tu sobie pooglądac :)))
OdpowiedzUsuńojej, ale mi miło, bardzo dziękuję:) mam ich więcej, tylko z tym ogarnianiem u mnie ostatnio kiepsko:(
OdpowiedzUsuńZnam takiego co choćby srał brokatem i rzygał tęczą to by stwierdził, że kolory mało żywe
OdpowiedzUsuńhahaha, no otóż to, mniej więcej ten typ;)
OdpowiedzUsuń