berlin musi poczekac. pilnujemy jurka. mama jurka na randce.
jest mała gemela, ale ogarniamy. czasami tylko trzeba ratować kota.
mamon: co to piszczało?
jurek: nie ja!
karmimy się...
wyciągam z szafki kubek, żeby zrobic kakao, i stawiam na blacie. słychać melodyjkę.
filipu: on gra, ten kubek.
usypiamy się...
mamon: jurek, zamknij już oczka.
jurek: ja nie chcę zamknąć oczek. każdy po swojemu śpi.
zamknął, gdy tylko mamon swym niskim seksownym głosem zaśpiewał mu: pora na dobranoc, bo już księżyc świeci, dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.
filip nie poddał się tak szybko. tym razem uległam ja. pozwoliłam mu oglądać usta usta.
korzystając z okazji, że u justy jest wanna, teraz biorę kąpiel. bosko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz