poniedziałek, 8 października 2012

wymieszanych ze smutkiem

cytując mike life harder: lato definitywnie się skończyło i teraz przed nami dziesięć miesięcy złotej polskiej jesieni, czyli festiwal psich kup wymieszanych ze śniegiem, wymieszanych ze smutkiem...
więc mamon, któremu ze smutkiem wymieszało się wszystko, nie zauważył nawet, na jaki film idzie do kina z martą. a poszedł na raj: miłość...
dzwoni judytka: właśnie gadałam z martą. martwi się, że wyciągnęła cię na jakiś mega ciężki film, a podobno już przed seansem byłaś smutna.
ja: no najweselszy nie był. ale jakoś się trzymam;)
judyta: mówiłam marcie, że tak się zwykle kończy przygoda z kinem ambitnym. albo depresją, albo bólem dupy;)

następnego dnia poszłam z kamilą do muzy (take this walz - czyli niepokojąco smutnego kina ciąg dalszy).
kamila po seansie: i właśnie dlatego najlepsze jest kino czeskie...

dorka też chce do muzy. jutro. ale ponieważ trzeciego smutnego mogłabym już nie przeżyć, odpisałam, że idę na fitness.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz