niedziela, 16 grudnia 2012

trześfiutka

to była pierwsza wigilia firmowa, na której byłam trzeźwiutka!
w sobotę koło południa...
ja, z łóżka: filip, skocz matce po colę do sklepu, plisss!
filip: zawsze tak mówisz po imprezie.

no dobra, byłam trześfiutka;) a właściwie, tak jak obiecałam, bardzo przyzwoicie się skończyłam (czyli że doskonale pamiętam, gdzie zostawiłam swój prezent i z kim wsiadałam do taksówki). a żeby było weselej, następnego dnia syn mój miał w szkole christmas show...
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz