czwartek, 2 maja 2013

kwiecień

kwiecień i... żadnych zrealizowanych postanowień. kupiłam co prawda buty do biegania, ale pobiegłam raz. po dwudziestu minutach wróciłam i padłam. filip spojrzał na mnie podejrzanie i zapytał szczerze zdziwiony: naprawdę aż tak się zmęczyłaś?? zresztą, powiedzmy sobie szczerze, nie mam kiedy biegać, bo ciągle jeżdżę na rowerze;)
w kwietniu umarł odkurzacz. czekam na miesiąc, w którym nic mi się w domu nie popsuje. 

odkrycia kulinarne: tarta cytrynowa w charlotcie, krowa z kozą w świętej krowie, zupa azteca w czerwonym sombrero i krem czekoladowy z kawałkami toffi z ikei! a jednocześnie są to rzeczy, o których powinnam, co ja mówię, o których muszę zapomnieć :(
koncerty: joe's garage!
wyjazdy: budapeszt with dorka!
zacne knajpy: szimpla w budzie i la ruina w poznaniu!

ale co najważniejsze: pit rozliczony, bilety na wakacje kupione:)))



2 komentarze: