sobota, 8 lutego 2014

jedna wielka niekończąca się impreza

filip z elką, bratową i bratem ornitologiem oraz ich psem potworem apusem nad morzem, janki na szafie (z drewnianym koniem), a mamon tu i tam... obecnie w łóżku. ale dom posprzątany - w przypływie iście wiosennego dobrego nastroju umyłam nawet okna. jeszcze tylko makijaż na wieczór. jak ja kocham soboty! zwłaszcza te po bardzo miłych piątkach:)) 

ps: filip coś podejrzewa. codziennie pyta przez telefon, co robię. chyba myśli, że mam tu jedną wielką niekończącą się imprezę... hmm;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz