ja: na smaku curry.
moja elka: na smaku kary? to jakiś dramat społeczny?
ja zdziwiona pomysłem: nie. o miłości i o jedzeniu.
moja elka zdziwiona, że o jedzeniu: o jedzeniu? naprawdę?
nieźle się uśmiałyśmy, jak pokazałam jej zdjęcie;)
filip: co robimy jutro?
ja: nie wiem. jak nie będzie padać, może pójdziemy na łyżwy.
filip: dawno nie byłem w kościele...
masz ci los...
umyłam włosy i stoję z turbanem na głowie w kuchni. na dworze pada. pochylam się i nagle czuję, że coś kapie.
ja do elki, patrząc na sufit: o kurczę coś mi kapnęło.
elka wystraszona, że w kuchni dach cieknie: tak??
ja, po chwili: a nie, to z głowy;)
(h., ty tego nie czytaj;))
włączam tv, a tam soczi. widzę, że polak stoi na podium. mówię do filipa: filip, chyba mamy złoto w pływaniu.
filip: oo, fajnie.
filip, po chwili: ale, mama, to chyba łyżwiarz.
ja: tak? to czemu był w czepku? ;)
You made my day!
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyc ten "Smak kary"? :)
;) bardzo warto, piękny film!
OdpowiedzUsuńa filipa rozbawiłaś pytaniem o czepek?:), mnie tak, pozdr
OdpowiedzUsuńhd
o tak, bardzo, niezły mieliśmy ubaw hehehhe
OdpowiedzUsuń