zawsze gdy idę na piwo, istnieje takie niebezpieczeństwo, że w afekcie będę słać smsy do chłopaka. wczoraj zrobiłam to już po dwóch (naprawdę nie spodziewałam się, że jest ze mną aż tak źle…) - na szczęście sms był jeden.
chłopak odpisał: zawsze się uśmiecham, gdy piszesz. i pomyśleć, że prawie już pożałowałam tej dziewczyńskiej niesubordynacji.
śniło mi się, że wypadła mi górna jedynka. obudziłam się z krzykiem. zęby mam wszystkie.
cały dzień słucham ścieżki z bekartów wojny. jeśli kiedykolwiek mówiłam, że nie mam ochoty iść do kina na nowego tarantino, na pewno nie wiedziałam, co mówię. w każdym razie tarantino mnie zabił tym filmem. na śmierć.
ps. w telewizji korowód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz