sobota, 19 lutego 2011

z rabatem walentynkowym

coś mi mówiło, że spokojnie mogę sobie kupić kolejną parę butów... dwie pary... takie rzeczy po prostu się wie;) nagły i niespodziewany przypływ gotówki nie był co prawda wygraną w totka, ale odpowiednio usprawiedliwił ostatnie zakupy na wyprzedażach.  
filip na szopingu z kobietami: czasami żałuję, że jest coś takiego jak przymierzalnia.
mamon: jak będziesz jęczał, to za karę pójdziesz jutro z nami do salonu sukien ślubnych;)

nazajutrz mamichalska w jeden dzień i w pierwszym salonie, do którego weszła, zamówiła całą kieckę wraz z pantoflami. z rabatem walentynkowym. byłam dzielna, nie płakałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz