czwartek, 16 lutego 2012

dociągnąwszy

stacja metro wilanowska. ja idę na myśliwiecką. kawałek mam. śnieg po kolana, ale, ja cież pierdzielę, nie po to oszczędzałam na transporcie, żeby teraz wozić się taksówką! ja nie dojadę tramwajem?? ja nie dojadę?? oczywiście, że nie mam biletu. bo niby skąd miałabym mieć. na gapę do placu zbawiciela poproszę. jest plac. jest charlota. czwórka nie nadjeżdża. a ja tak nie lubię czekać. ciągnę więc niebieską walizkę, która jakby stawiała opór, przez cholerne zaspy. gdybym była słabą staruszką, to może ktoś pomógłby mi ciągnąć. ale ponieważ jestem dziarską dziewuchą, ciągnę sama. 

dotarłszy. dociągnąwszy. nie wyjebawszy się na obcasach w zaspę, choć było blisko:) 


4 komentarze: