dzisiejsze wyjście uświadomiło mi, jak wiele mogłam stracić w te wszystkie leniwe niedziele, które przeleżałam w łóżku... dzisiaj wstałam (nie mówię, że było lekko) i wyszłam. odwiedziłam między innymi italiarte w centrum bukowska, czyli jednodniową włoską restaurację. a tam spotkałam w. i poznałam pako - kucharza z iście włoską fantazją!
w.: prosiłem pako, żeby ubrał się jakoś może skromniej, ale on jest uparty. powiedział, że we włoszech tak się właśnie gotuje;)
ja: hehe, nawet nie zauważyłam tego fartuszka... to straszne, interesuje mnie tylko jedzenie...
w.: może to i lepiej:)
ja: no właśnie nie jestem pewna...;)
no i jak jedzenie?, bo jak pako widać :)
OdpowiedzUsuńpozdr
hd
jedzenie to wiadomo, że super. tzn. my jak zwykle wciągnęliśmy pizzę (sos do pizzy wyśmienity!)i dodatkowo coś, czego nazwy nie pamiętam, ale był to ser ricotta z boczkiem i chilli w cieście francuskim - baaaardzo świetne:))
OdpowiedzUsuńtaa..., sos ważny, a może jaki kucharz taki sos :), filozofka ze mnie, miłego popołudnia
OdpowiedzUsuńhd
I jak takiemu kucharzowi powiedzieć" oddaj fartucha!" :)
OdpowiedzUsuń