wtorek, 1 lipca 2014

relax

pakowanie... tia... no to może papieros... a potem wyciągnę walizkę... bosz, żeby tak mi się chciało, jak mi się nie chce! no to może małe piwko. na pewno zdecydowanie lepiej pakuje się po piwku;)  dzwoni ewelina, tak, ma w domu żelazko. yuuupi! a więc prasowanie mogę sobie podarować. dobra, jeszcze jeden papieros i może uda mi się z wielkiej kupy ciuchów wybrać tyle, żeby jakoś się zmieścić. taki jest plan. tak... cudownie, że odpadło prasowanie! tylko co tu, holender, wybrać. i jeszcze przecież jakieś buty. o. pytał, czy moje kiecki były już na openerze. no nie, moich kiecek tam jeszcze nie było. ale znając życie, zabiorę ich pięć, a potem cały festival będę latać w moich ulubionych dżinsowych portkach z dziurami na kolanach. ok, zabieram się... kobieto, ty przede wszystkim weź się w garść, w życiu są przecież gorsze rzeczy niż pakowanie (hmm... no nie wiem). zresztą, spokojnie, masz jeszcze dużo czasu, nie zrywasz się bladym świtem na pociąg, ty w ogóle nie jedziesz pociągiem. w razie czego zawsze rano możesz się dopakować. dla relaksu wrzuć sobie kilka fot z tegorocznego szkolenia firmowego, na które też się przecież musiałaś spakować i poszło gładko. przypomnij sobie tylko. i pamiętaj, że nie jedziesz tam na dwa tygodnie, tylko na pięć dni. relax. i może jeszcze jeden papieros. 






fot. g. nowaczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz