wtorek, 1 lipca 2014

fajny damon

pytam kolegów z pracy, czy wiedzą, gdzie kupić płaszcze przeciwdeszczowe. a m. na to, że jakaś pani właśnie przed chwilą dzwoniła do radia, żeby powiedzieć, że w gdyni czuć openera, bo we wszystkich sklepach są kalosze i płaszcze przeciwdeszczowe. 
niespakowana. choć miałam zacząć dzisiaj, żeby nie było niespodzianek i ominął mnie wielki wkurw jutro. no to nie ominie mnie. palę w oknie, słucham cheta fakera, jak zwykle za dużo myślę. przesmażyłam szpinak, żeby się nie zmarnował. ale, cholera, nie mam makaronu. zjem jajecznicę ze szpinakiem. jeśli będzie mi się chciało rano jeść. jeśli nie, zapalę papierosa. chyba się położę. poczytam chwilę witkowskiego (nie lubię gościa, ale jego nowa powieść - zbrodniarz i dziewczyna - to prawdziwy językowy majstersztyk) i się położę. żeby nie myśleć. przespać. wstać i z radością pójść do pracy. (w końcu dostałam podwyżkę, a pojutrze zaczynam urlop). potem z radością się spakować (aaaa!). potem przespać chwilę (bo pewnie pół nocy na tym pakowaniu mi zejdzie...) i radośnie podążyć w kierunku stacji pkp. 

a wczoraj koncertowo. znowu szczęśliwie miałyśmy bilety:) deszcz trochę padał, ale fajna rebeka, fajny damon albarn, komu by tam przeszkadzał deszcz. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz