piątek, 25 lipca 2014

vivian m.

a miałam w ten weekend nigdzie nie jechać. miałam siedzieć w domu z jankiem, robić stoliki z palet i dżemy z porzeczek. holender. ale przecież mam wakacje (przynajmniej wtedy, kiedy akurat nie siedzę w pracy), a taki ładny zdobyczny voucher nie może się zmarnować;) wrocławiu, nadciągam! dragon może poczekać.





wczoraj w muzie odkryłam vivian maier! szukając vivian maier to niesamowita historia ekscentrycznej niani z nowego jorku, która w czasach, gdy aparatów fotograficznych używało się w zasadzie tylko na chrzcinach, komuniach i ślubach, ze swoim rolleiflexem chodziła wszędzie. co ciekawe, nie wywoływała swoich zdjęć, choć zrobiła ich setki tysięcy. zostawiła wiele pudeł negatywów i klisz. na jedno przez przypadek trafił młody chłopak, który postanowił dowiedzieć się, kim była. dobry film, świetne foty, cały wieczór spędziłam na oglądaniu portfolio vivian m., które ujrzało światło dzienne dopiero po jej śmierci. wielka szkoda, że tak późno. wielkie szczęście, że w ogóle. 


fot. vivian maier

fot. vivian maier

fot. vivian maier

fot. vivian maier

fot. vivian maier

fot. vivian maier

2 komentarze: