środa, 13 stycznia 2010

groźba

znowu była chryja, bo zakochany mamon nieopatrznie wyrzucił do śmietnika wąsy, myląc ze śmieciem jakimś (bo walały się po podłodze w jego osobistej sypialni...), przez co filipu rzucił się w rozpaczy na łóżko, grożąc, że teraz to on na żaden bal nie pójdzie (biorąc pod uwagę, że ja w takich sytuacjach groziłam, że się zabiję, i tak był dość miły), gdyż ponieważ nie ma przebrania (ale bądźmy szczerzy - parę elementów jeszcze zostało...).   
błogosławione niech będą imprezy dziecięce, przed którymi w domu jest spokojnie, cicho, nudno...

na szczęście zbliżają się ferie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz