czwartek, 28 stycznia 2010

żeśmy się wpakowały

zasypało chodniki. jak tylko odebrałam kozaczki od szewca. czeka mnie karkołomne pokonywanie zasp - tak żeby niczego sobie znowu nie połamać i za bardzo się nie spocić (bo temperatury dziś wiosenne). ale przecież nie zrezygnuję z wieczoru w oparach delikatnie mentolowych vougów. tym bardziej że potem nocuję u marca. marc nie krzyczy, że znowu paliłam, i zawsze robi mi śniadania;)

ps. mamichalska przedwczoraj przedstawiła swojego kawalera swojej zosi.
ps dwa. wygląda na to, że poważnie żeśmy się obie wpakowały...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz