środa, 3 listopada 2010

a dziś...:)))

marc wrócił w nocy. z chałwą, granatami i raki. z pięknym wisiorem i kolczykami ze stambulskich staroci. z chustą w kolorze dojrzałej pomarańczy. znów powiedział moja ukochana, a ja wtedy poryczałam się z radości.

dziś idziemy z judytką na koncert tego pana:) jak podaje gw: romantyczny, naiwny, trochę retro, ale niestroniący od nawiązań do współczesnej muzyki alternatywnej. jeremy jay, śpiewający dandys ze stanów zjednoczonych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz