poniedziałek, 21 stycznia 2013

lemon curd

wróciłam przed piątą nad ranem. niby mam blisko, a ledwo się dokulałam na tych swoich szczudłach, ledwo dowlokłam niebieską walizkę, która ważyła jakby nieco więcej niż przed wyjazdem (?!). ale przecież nie po to oszczędzałam na podróży do wawy, żeby teraz więcej wydać na poznańską taksę. tym bardziej że za bardzo nie miałam już co wydawać... 
w kuchni czekał na mnie list od julki, która opiekowała się naszym jankeskim, a przy okazji szalała w naszej kuchni...


 i wszystko było!! chyba muszę częściej wyjeżdżać:))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz