życie to sztuka wyboru. wczoraj wybrałam
koncert, na którym była marta, prawie cała poznańska hipsterka oraz
jeden szalony znajomy marty. na przykład spojrzał mi w zęby,
wykrzykując: kobieto, po co ci ten aparat?? ile ty masz lat, siedemnaście?! po tym poznałam szaleństwo.
a
dzisiaj dokonałam niemożliwego: wstałam o szóstej trzydzieści (w sobotę!). jadę
polskim busem za dwa zeta. mam wifi. trochę jestem niewyspana. warszawo, nie wiem, czy cieszysz się, czy
nie, ale przybywam:) taki sobie prezent zrobiłam.
życie to sztuka wyboru. tak bym chciała wybierać dobrze...
a to cały czas w mojej głowie, nie mogę przestać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz