dzisiaj w pracy kolega zaśpiewał mi refren piosenki zespołu kury: ajajaj, nie mam jaj. ja przypomniałam mu drugi wers tegoż refrenu: łojojoj, po co ci choj.
z jankeskim jest już normalnie. żadnego otępienia i zmiany życiowych funkcji nie widzę. pełen wigoru jak zawsze! co nie znaczy, że wydarzenie nie skłoniło domowników do głębokiej refleksji.
filip: ale dziwne, że nie będzie miał już jajek.
bidulek wczoraj, zaległszy na mamonowych udach...
po piątej randce z jednym facetem (wtf?!) i zupełnie bez związku z kastracją kota: david bovie i tilda swinton!
bo tilda? czy bowie?
OdpowiedzUsuńtilda number one!
Usuń