niedziela, 31 marca 2013

pavlova

zaleta wyjazdu w święta na gotowe jest taka, że wszystko jest gotowe oraz nie trzeba sprzątać. pierwszy raz zostaliśmy w poznaniu. jakoś dziwnie. najpierw poszłam do fryzjera, który w poniedziałek leci mi do bangkoku. potem spóźniliśmy się ze święconką, czyli chyba mamy grzech. a jeszcze później pavlova mi siadła. i to było dla mnie sto razy gorsze od tej niewyświęconej święconki. a miało być tak pięknie: jak w kukbuku i na filmach! i jeszcze ten nieszczęsny lapin w lodówce, co to do końca nie wiem, jak się z nim rozprawić, ale przecież wciąż mojej elce powtarzam, że nie można jeść w kółko tylko tego samego kurczaka...

mazurasy wyszły jak malowanie. serniko też pyszne. kto jak my został w poznaniu, niech wpada:) poświętujemy sobie. wesołego jajeczka wszystkim!




2 komentarze:

  1. a co to na tej drugiej focie takiego dobrego?, pozdrowienia świąteczne :)
    hd

    OdpowiedzUsuń
  2. drugie to spód ciasteczkowy do sernika:) pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń