środa, 3 sierpnia 2011

mahdia

ileż można siedzieć na balkonie? idziemy nad morze. jest gorąco, ale bez przesady. filtr trzydziestka to chyba pomyłka. woda ciepła i bardzo słona. wybieramy miejsce, w którym nie ma turystów, a muzułmańskie kobiety kąpią się w ubraniach (filip: mamo, tylko ty jesteś w bikini!). o toples mowy nie ma. tu podobałoby się shivie;)
po plaży chcę oswoić lęki i zapuszczamy się w rejony, gdzie podobno zapuszczać się nie można. duża bieda, ale klimat nieziemski. tu jest prawdziwa tunezja. nie w nadmorskich kurortach.

kolacja. harissa za ostra, makaron mdły. smakują mi tylko arbuzy.

23 lipca
iwonka czeka na nas na stacji w sousse. jedziemy do mahdii. tam podobno są najpiękniejsze plaże. w jedną stronę pociąg ładny jak metro, klimatyzowany i cichy. z powrotem polskie pkp. iwonka mówi, że w niedzielę przenoszą nas do innego hotelu. trochę mi żal widoku z okna. zawsze, kiedy palę na balkonie, chłopcy z budowy naprzeciwko też robią przerwę na papierosa;) w ogóle mam wrażenie, że ich sjesta trwa cały dzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz