środa, 13 lipca 2011

ewidentnie schowany

bartkowi ukradli rower. był zardzewiały i zepsuty, ale jeździł (widziałam na własne oczy). w sumie to smutna historia, ale prawie popłakałam się ze śmiechu, czytając komentarze. chyba koledzy mi wybaczą, że będę ich teraz cytować...

p.: może śmieciarze go zabrali.
k.: w niedzielę w starej rzeźni zobacz.
(...)
b.: pójdę, na razie negocjuję z fejsbukiem dodanie przycisków "lament" i "rozpacz".
k.: znam ten ból. w toruniu mi ukradli rower. kochałam go.
b.: w polskich warunkach zabranie zepsutego i zardzewiałego roweru rzuconego w krzakach nad rzeką nie jest uznawane za kradzież.
k.: mój stał pod akademikiem. kradzież?
p.: jeśli wyglądał jak rower bartka, to to nie jest kradzież.
b.: mój leżał nad rzeką w krzakach. kradzież?
k.: przywłaszczenie.
p.: nawet gdyby był przypięty, to nie kradzież tylko pomoc.
k.: znalezione - nie kradzione!
(...)
b.: tak, antykwariaty odwiedzę jutro, a w niedzielę stara rzeźnia.
k.: też idę na starą rzeźnię w celu zakupienia roweru - może po dobrej cenie trafi się twój;)
e.: jakby ci koło ukradli, to jedno wczoraj było na rynku. (...)
pn.: rower leżał porzucony w krzakach. myślę, że jego zabrania nie można nazwać kradzieżą.
(...)
k.: np. można przypinać rowery, a nie porzucać je w krzakach;)
a.: no ale przecież wiadomo było, czyj to był rower.
(...)
b.: jasne że wiadomo, czyj to był rower, a kradzież to kradzież. nie był przecież porzucony, tylko ewidentnie schowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz