niedziela, 31 lipca 2011

oł je

ciężko siąść na dupsku, które przez tydzień mega urosło od tych wszystkich nugatów i pistacji... ale w końcu usiadłam. sadzę, że spisanie wrażeń zajmie mi z pół roku, a wybieranie fotografii drugie tyle. ale ponieważ nie mam czasu, postaram się trochę streścić. 

21 lipca
jedziemy na lotnisko. tam najpierw okazuje się, że nasze bagaże są za lekkie (ma to swoje plusy - możemy przywieźć z tunezji siedemnaście kilogramów pamiątek). zaraz potem, że wylot do enfidhy jest opóźniony. jakieś osiem godzin. i to wcale nie jest ani piątek trzynastego, ani pełnia. to tylko mamon jedzie sobie z synem na wymarzone wakacje. oł je...

przed dwudziestą trzecią przechodzimy przez bramkę. (mamon nauczony doświadczeniem bagaż podręczny spakował wzorcowo. żadnych balsamów i olejków do opalania, żadnych metalowych pilniczków. wszystkie szminki i błyszczyki w specjalnie zamykanych woreczkach nabytych specjalnie na tę okazję w supermarkecie leclerc). uprzedzając pana celnika, zaczynam wyrzucać wszystko na taśmę i ściągać buty. on powstrzymuje mnie zniecierpliwionym "dobra, dobra" i "szybko, szybko". noż fuck! cały trud na marne.

kontrola paszportowa.
celnik, patrząc na filipa oraz filipa zdjęcie paszportowe: to syn pani? trochę wyrósł:)


22 lipca
o piątej nad ranem palę sobie papierosa na balkonie w pokoju trzysta jeden. w kantaoui holiday. jeszcze w błogiej nieświadomości (zaraz po śniadaniu dowiem się, gdzie tak naprawdę mieszkamy). ale przecież jestem w tunezji. jestem w tunezji, jest balkon i nie pada:))) 
cdn.

4 komentarze:

  1. zazdroszcze :) przy takich widokach to sie nawet NYC chowa ... udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy jork to nowy jork! ale teraz pisana mi była tunezja. wrażeń dużo. obrabiam kolejne fotki. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. powodzenia we wstawianiu nowych fotek ;p pozdrawiam z NYC :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję! zazdroszczę baaardzo!!! pozdrów koniecznie NYC od mamona:))

    OdpowiedzUsuń