poniedziałek, 18 lipca 2011

kury, ryże

ciocia z kanady na skypie w nowej soli...
ciocia do syna (krzyczy): miłosz, nie słyszę cię! mów do mikrofonu!
po chwili: a czemu widzę tylko twoje brwi?
miłosz: bo muszę mówić do mikrofonu...

ciocia (pyta o drugiego syna): a michał był grzeczny na tym obozie harcerskim?
miłosz: nie. kradł. kradł i psuł.
ciocia: a jakie było jedzenie?
miłosz: normalne. kury, ryże.

ciocia: a pokażcie jeszcze michała, bo ela go nie widziała!
wujek: on kupę robi!
ciocia (bardzo rozczarowana): ale akurat na skypie?

ciocia: ja wiem, miłoszku, że ta rozmowa nie jest wysoce intelektualna. ale jak mi tu podstawisz tatę albo michałka, to cię zwolnię.
miłosz: ja nie wiem, gdzie oni są. nie byliśmy przygotowani, bo tak znienacka dzwonisz.
wujek: nie znienacka, tylko z nowej soli:)

mam wrażenie, że czasem u wszystkich tak to właśnie wygląda. ale mogę się mylić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz