czwartek, 21 lipca 2011

fun

no, to fun już jest;) lot z godziny szesnastej przesunięty na dwudziestą czwartą czterdzieści... w zamian cztery vouchery na kolację i deszcz za oknami (o ironio!).

palimy sobie z justą na balkonie około osiemnastej i gadamy (o facetach przeważnie).
justa nagle: ale i tak najlepsze jest to, że miałaś być teraz w tunezji:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz