no, to fun już jest;) lot z godziny szesnastej przesunięty na dwudziestą czwartą czterdzieści... w zamian cztery vouchery na kolację i deszcz za oknami (o ironio!).
palimy sobie z justą na balkonie około osiemnastej i gadamy (o facetach przeważnie).
justa nagle: ale i tak najlepsze jest to, że miałaś być teraz w tunezji:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz