taka sobótka; naleśniki z serem na śniadanie, szermierka filipa, ploteczki z halinką - po długiej przerwie odnajduję się towarzysko (bo ostatnio nie miałam ani siły, ani głosu, ani tym bardziej wyglądu - niech żyje gadu gadu, dzięki któremu kontakciłam się z moimi naj naj!), zakupy w browarze (póki co upatrzony portfel i torebka… no dwie torebki), odgracanie pokoju potomka (wkrótce stanę się boginią domowego ogniska i królową czystości, bo namiętnie wdrażam wszystkie rady anthei)…
ale przede wszystkim ten drażniący nosek zapach wiosny. drżyjcie panny marzanny!
ale przede wszystkim ten drażniący nosek zapach wiosny. drżyjcie panny marzanny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz