piątek, 20 marca 2009

kontrol

co mi wykryła kontrol migdałkowa: a) infekcję, b) nitkę, która powinna była się rozpuścić, ale tego nie zrobiła (niegrzeczna!) i zwisała w gardle, jak gdyby nigdy nic. ku mojej niewiedzy.

pani doktor jednym zdecydowanym ruchem szczypiec wyrwała nić z gardzieli, a ja wydałam tylko cichy jęk. bo zabolało.
w drodze powrotnej spotkałam kumpelkę ze szpitala. zadowolone poużalałyśmy się nad sobą - bo kto cię lepiej zrozumie, jeśli nie koleżanka z operacyjnego bloku?

ps. dzisiaj przyjeżdża mamichalska! przywiezie międzychodzkie ploteczki i wineczko, które ja, póki co, jedynie powącham. a w nocy zapuścimy seks w wielkim mieście. i ja będę wzdychała do biga, a mamichalska nie.

***

poranny telefon do kancelarii: szczęść boże, czy mogę rozmawiać z siostrą wawrzyną?

1 komentarz:

  1. oj, Al, jak to boli, ja wiem, że błĘdzić lucka żecz, ale ta "kontrol" hamuje we mnie wszystkie popędy. :)

    OdpowiedzUsuń