sobota, 27 czerwca 2009

idę tam, gdzie chcę

po trzech tygodniach oczekiwania, w tym kilku telefonach do serwisu i kilku tysiącach niecenzuralnych słów, które cisnęły mi się na usta, zyskałam łączność ze światem. ale jakby tego było mało, kupiłam sobie spodnie - rewelacyjne czarne rurki, które w zakurzonej i zatłoczonej przymierzalni wciągałam pośpiesznie na tyłek, mając nadzieję, że w nich kolejny raz zdobędzie tytuł najlepszego tyłka na całej imprezie. i nie pomyliłam się! tyłek to mało, w tych boskich portkach, moje uda wyglądają jak, nie przymierzając, całkiem zgrabne udka. bójcie się rywalki, bo dzisiaj na parkiecie będę w nich bezlitosna!
halinka mówi, żebym nie szalała. judyta - żebym się raczej zapisała na siłownię. ale dlaczego dojrzała niezamężna kobieta, a chwilowo słomiana matka, nie miałaby sobie troszeczkę poszaleć..? a ponieważ grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam, gdzie chcą, idę dziś na salsę. nie sama... i zamierzam szaleć do rana!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz