poniedziałek, 15 czerwca 2009

wypad(ł)am z obiegu

wypadłam z obiegu. muszę się ogarnąć, a przede wszystkim popracować. bo w weekend zdopingowana przez mą michalską i pozbawiona łączności robiłam dokładnie nic. no może wyłączając zakupy, tańce w cuba libre i gotowanie obiadów (poza jednym, za który płaciła - najlepsza i jedyna jaką znam - pani wice, z okazji mych niegdysiejszych przełomowych, biorąc pod uwagę ilość zachodzących zmian zdrowotnych, urodzin).

po weekendzie zostało mi parę niedopałków, butelka po winie i przemyślenia na temat, czego oczekuje nieznajomy facet, który mówi dziewczynie, że ma ona najlepszy tyłek na imprezie. i czy należałoby od razu dać mu w twarz czy może podziękować (no bo to w końcu w jego mniemaniu pewnie komplement był), czy uciec, czy najpierw dziękować a potem uciekać?! a jeśli warto, jak błyskotliwie zagadnąć??? ale chyba urodziłam się nie wtedy, kiedy powinnam, a w sprawach damsko-męskich też wypadam z obiegu, skoro ten poziom komplementu, nawet z najbardziej pożądanych ust, nie mieści się w moich widełkach.

ps. halinka ma dzisiaj urodziny - pamiętałam!
ps dwa. judytka pierwszy dzień w nowej pracy - oby było lepiej niż w office;)

2 komentarze: