piątek, 26 czerwca 2009

zołzy a koniec świata

oberwanie chmury z gradobiciem clubbing i wieczorny lans skutecznie wybiły mi z głowy. z półsłodkim czerwonym imiglikos pod jedną, a kopertówką mango pod drugą pachą, udałam się więc do agi (niegdyś pok. 314 akademik jowita - centra akumulatory, dziś m2 wynajęte na norwida), zupełnie nieświadoma indoktrynacji, która jeszcze tego samego wieczora miała nastąpić. dziewuchy zaraz po tym, jak streściły swoje aktualne mniej lub bardziej udane podboje miłosne, wcisnęły mi w ręce tandetnie wydaną książeczkę pod znamienitym tytułem: dlaczego mężczyźni żenią się z zołzami? (hmm... czy dlatego nie żenią się ze mną?!), i - dla dobra mych przyszłych relacji z mężczyznami - poleciły.
tytułowa zołza nie jest jędzą ani wrednym babsztylem. zołza to kobieta niezależna, która będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. ma poczucie humoru i życzliwy charakter. zna swoją wartość. mówi, co myśli, i robi, co chce. jej zadziorność pociąga mężczyzn i podnosi temperaturę związku.
najwyraźniej jestem zołzą, a oni powinni się ze mną żenić... a jednak się nie żenią. burzy to całą moją teorię, że prędzej facet poleci w kosmos, niż poślubi niezależną kobietę. według metra, tacy np. górale (czy biedna mamichalska już o tym wie?), wcale nie lubią silnych kobiet. no bo jak im te siłaczki zaczną chodzić po górach, albo nie daj bóg do pracy pójdą, zamiast doglądać kuchni, pralki i zlewu, to będzie koniec świata! temat zołz i ich wpływ na tenże postanowiłam jednak zgłębić.

***

zindoktrynowana skutecznie wczoraj, dziś przeszukuję internet. wśród ebooków, które mnie intrygują, oprócz wspomnianego, są: grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą, jak zarobić 25 tys. w 18 miesięcy, systemy toto lotka i jak włamać się no konto użytkownika gg... (czy za lekturę ostatniego na pewno mnie nie zamkną?)

***

michael jackson nie żyje. to dopiero koniec świata i rok bawoła w jednym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz