niedziela, 29 marca 2009

wielki przegrany

jak w prawie każdą sobotę spotykamy się z halinką na szermierce. zostawiamy dzieci na pastwę trenerów i siadamy na kawie. dwie mamy. uwolnione na drogocenną godzinę, która, mimo że mija za szybko, ładuje energią na cały weekend. potem trzeba będzie zrobić zakupy, wymyślić coś na obiad (tak, żeby wszyscy byli zadowoleni), ugotować obiad, sobotnio posprzątać, pospacerować i pograć w scrabble (pierwsze słowo, które filip dziś ułożył to pab… - pisownia oryginalna).

trudy dźwignęłam, po czym ległam w moim ulubionym łóżku. muszę sobie poleżeć już teraz, skoro dzisiejszej nocy ktoś mi zabiera godzinę - co uważam za zwykły skandal.
filipu też zrobił mnie w konia i usnął niepostrzeżenie, tak żebym nie zdążyła zagonić go do łazienki. zanim ja usnę, muszę jeszcze pomalować na czerwono paznokcie u nóg - ot, taki babski kaprys.

ps. wylosowali numery lotto: 14, 31, 48, 24, 46, 45. i oby to były te liczby, bo upatrzyłyśmy już sobie z halinką fajne apartamenty. nic, tylko kupować.
ps dwa. mam ochotę na włoskie waniliowe lody na ciepłej gruszce z orzechami w karmelu. i zjem je zaraz, mimo że po 22 jeść już nie można. a co tam.
ps trzy. niestety mój kupon to wielki dzisiejszy przegrany. zakup musimy odłożyć. pogrążona w smutku zażeram rozpacz deserem.

1 komentarz:

  1. też marzę o apartamencie z widokiem na oceaniczny prąd gorących napalonych ciał, brązowo spieczonych plażą tropików. nie martw się, kiedyś lottoszczęście się do nas uśmiechnie, o ile i uśmiechu nie ma zezowatego.

    OdpowiedzUsuń