czwartek, 1 października 2009

if you want it

tak na wszelki wypadek nic nikomu nie mówiłam, żeby nie zapeszyć. nie zapeszyłam i... dostałam pracę! całkiem nową;) oczywiście tradycyjnie cały ranek się martwiłam, jak to powiem najlepszemu szefowi. ale szef zniósł to z godnością, po męsku, bez scen, bez obrażania i nawet jednego "fuck" nie powiedział, przynajmniej głośno, choć nagle jakby posmutniał. fikus natomiast nie przejął się zupełnie.

If you want it, You already got it.

 
 
ps. powinnam brać przykład z fikusa.
ps dwa. muszę jakiś serial sobie obejrzeć, żeby ochłonąć. tyle wrażeń to już nie na mamonowe nerwy.

2 komentarze:

  1. Czyta sie swietnie; lekko, babsko i zyciowo...
    Pozdrowienia
    Stara znajoma

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, opóźniona, jak zwykle ostatnio... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń