czwartek, 23 grudnia 2010

ospa wietrzna

jak nie urok, to sraczka albo ospa wietrzna... i wiadomo, że przydarzy się mamonowi. of course przed samymi świętami. mimo że przechodził ją w dzieciństwie. 
wysmarowana pudrodermem, gdzie trzeba (może panią jeszcze mocniej wysypać - powiedziała pani doktor, do której właściwie szłam z wysypką...) pakuję niebieską walizkę. cały czas bowiem wybieram się jutro na głęboką prowincję. z ospą czy bez będę jeść karpia, oglądać świąteczne hity w tvp i grać z filipem na pianinie. wlazł kotek na płotek - bo tylko to umiemy:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz