wtorek, 13 lipca 2010

piątek w barcelonie

piątki zwykle są piękne, a co dopiero piątek w barcelonie! był największy barceloński pchli targ - eis encants - prawdziwa gratka dla miłośników starej rzeźni i czacza. tradycyjnie barceloneta. tradycyjnie paella (cały czas jednak porównywana do tej pierwszej, najlepszej, podawanej w la pava). spacer mniej lub bardziej ciemnymi uliczkami (i jeśli kiedyś mówiłam, że nie lubię spacerów, to tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie spacerowałam nocą po barcelonie!), i w końcu impreza w klubie na plaży. jeśli macie za dużo pieniędzy - gorąco polecamy;) wypiliśmy tam najdroższe mojito w naszym życiu. w przeliczeniu na ciuchy za dwa drinki miałabym jeszcze jedną marynarkę zary z wyprzedaży!? do domu wróciliśmy o siódmej...     


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz