sobota, 10 lipca 2010

tirówki;)

lekko zachrypnięta (polski klimat wyraźnie mi nie służy) poszłam w czwartek z dorką na piwko stawiane z okazji, że "jestem fajną koleżanką". i to nie tylko dlatego, że gdy miała problemy z hydrauliką, załatwiłam jej mega dobrego majstra, ale podobno za całokształt - bo już zaczęłam się zastanawiać, co też ten hydraulik jej tam wmontował za cudo w łazience zamiast starego kibelka;).
wróciłam z różą od pewnego kierowcy tira (ale dorka też!), bez głosu i trochę wstawiona. marc zażartował, że więcej nigdzie już z dorką nie pójdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz