wtorek, 15 września 2009

czosneczek

chora czy nie, musiałam wstać bladym świtem (!!). co gorsza należało się ubrać (bo do pracy w majtkach nie wypada), choć to akurat groziło nagłym natychmiastowym nawrotem gorączki - nie miałam żadnych sensownych ubrań na dziś (na jutro i na najbliższe dni nie mam także...). nie mówiąc o butach. zasmarkana biegłam na tramwaj w japonkach.

mam całkiem seksownie zachrypnięty głos - zauważyłam, odbierając telefon. szef ledwo wrócił z urlopu, a znów wyjechał. mogę spokojnie nałykać się tabletek. judytka pyta, czy biorę czosneczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz