wtorek, 29 września 2009

gdyby za naiwność karali

żniwa się skończyły, a r. zniknął bez śladu. jeszcze zanim umówił się ze mną na kawę. zwykle znikają po kawie i po tym, jak poznają moje poglądy na: instytucję przedszkola (że błogosławię!), kuchnię tradycyjną (że nie smażę kotletów), nałogi (że facet powinien palić, a ja palę towarzysko - bo lubię) etc. - im dłuższa randka, tym jest gorzej...
w teorii to ja nawet wiem, czego za nic mówić nie powinnam, ale jakoś tak mimochodem zawsze coś chlapnę, a okazuje się, że to właśnie było zakazane... a potem to już mi wszystko jedno. zresztą przecież cały czas mam nadzieję, że w końcu spotkałam kogoś, kto rozumie (skoro z zapałem potakuje głową) i akceptuje to, co widzi (z metalem na zębach to też już nie będzie takie proste) i niestety słyszy. gdyby za naiwność karali, z pewnością dostałabym dożywocie.
***
sąsiadka julka (lat 12), widząc mój aparat: przecież pani miała proste zęby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz